piątek, 16 lutego 2024

A letter to myself

Let me love you, let me rescue you

Let me bring you where two roads meet

środa, 22 lutego 2023

Tren V

 Czuję, że nie istnieję już poza Twoją śmiercią
Twoja śmierć mnie definiuje.

Chciałabym, żeby było inaczej - żebym żyła i była szczęśliwa
Ale ja bez Ciebie nie potrafię.

Proszę o jedyny znak, że jesteś i że czuwasz.

O to jedyne Cię proszę.

Wiesz, że jesteś mi najbliższy

Nie zostawiaj mnie tak!

niedziela, 19 lutego 2023

Tren IV

 Za dużo strat.

Już nie jesteśmy pod tym samym niebem.

To boli bezkreśnie, że nie patrzymy już na to samo słońce...

piątek, 30 grudnia 2022

Tren III

Które rzeczy mam Ci wyrzucać, Tato?

Które mam zostawić?

Zostawić te wszystkie artykuły w gazecie, które pisałeś pod pseudonimem?

Czy mam oddawać ulubione książki?

Czy mam wydać Twoje ulubione koszule i swetry?

Czy chciałbyś zatrzymać zapiski dziadka?

Powiedz mi, Tato.

Nie wiem.

Jestem zagubiona.

Co mam zrobić z pocztówkami?

Z listami od byłych sympatii?

Ze zdjęciami ludzi, których twarze kompletnie nic mi nie mówią?

Chciałbyś wydać swoje wiersze, czy zatrzymać do szuflady?

Daj mi jakiś znak.

Odezwij się!

Poprowadź mnie przez dżunglę Twoich najbliższych rzeczy.


Czy tyle po nas zostanie?

Stos papierów, zapisków, pocztówek i szmat?

Tylko tyle po nas zostaje? 

Naprawdę?

Że nic więcej?

poniedziałek, 12 grudnia 2022

Tren II

 Było ciało i nie ma ciała.

Nie ma ciepła.

Nie ma miłości.

Nie ma uścisku.

Teraz już muszę być dorosła, Tato.

Teraz już muszę sobie radzić.

Było cieplo i nie ma ciepła.

Nie ma wsparcia.

Nie ma uśmiechu.

Nie ma.

Nic nie ma.

wtorek, 6 grudnia 2022

 Od zawsze myślałam, że ludzie w moim życiu po prostu się zdarzają.

Że nikt nie zostanie na dłużej.

Że zaraz pójdą.

A składa się tak, że niektórzy ludzie przy mnie tkwią.

Że są.

Że chcą ze mną spędzać czas i dzielić dni.

Zaskakuje mnie to tak samo każdego dnia.

piątek, 2 grudnia 2022

Tren I

 To już prawie 3 tygodnie jak Cię nie ma.

Liczę dni, godziny, minuty

Świecę Ci swieczkę co wieczór i rozmawiam z Tobą.

Ale czy Tobie to wystarcza?

Czy wystacza to mnie?

Chciałabym chociaż jedną, jedyną rozmowę jeszcze, jedno przytulenie, jeden żart.

Rozumieliśmy się jak nikt inny. Bardzo dobrze wiem, z czym się zmagałeś, a Ty wiedziałeś z czym zmagam się ja. Z tej samej gliny ulepieni - ludzie niewidoczni, ale mający serce na dłoni. Chcący kochać, a niekochani. Czuję, że teraz zabrakło w moim życiu przyjaciela, powiernika.

Nie mam już żadnego mężczyzny. Czasami czuję się ogołocona. Samotna. Ale tak nie jest.

Bo wiem, że mieszkasz w moim śmiechu - bo najczęściej go wywoływałeś; mieszkasz w moim uśmiechu, bo byłes najczęstszą jego przyczyną.

Dlatego uśmiecham się do ludzi. Dlatego próbuję tej smierci nie brać jako koniec świata. Próbuję żyć. Jest ciężko, Tato. Jest w cholerę ciężko. Ale Twoje myśli, Twoje słowa i Twój uśmiech są ze mną ciągle. I to dodaje mi sił. Paradoksalnie - po Twoim odejściu czuję, że stałam się silniejsza. Czuję, że jesteś przy mnie. W każdym kroku, w każdym uśmiechu, w każdej sekundzie. 

Wypełniasz mi minuty, godziny, dni. Czuję Cię. I tak, jak bardzo żałuję, że nie możemy się przytulić albo po prostu pobyć razem, tak czuję, że nawet gdy bardzo płaczę, uspokajasz mnie własnie Ty.

To straszny ból nie umieć już wypowiedzieć do Ciebie ani słowa; nie wzbudzić w Tobie śmiechu, nie poczuć Twojego ciepła; to jest straszne miejsce. Zimne i ciemne. Ale wiem, że mnie przez nie prowadzisz - swoją mądrością i siłą.

Tak, siłą. Bo mimo, że czasem wątpiłeś, że ją masz - miałeś przeogromną siłę. Wpływałeś na ludzi - swym dobrem, śmiechem, żartem. Przyjmowałeś ludzi do swojego świata takimi, jacy są - bez uprzedzeń, bez oceniania. To Ty nauczyłeś mnie co to jest bezwarunkowa miłość i jakiej miłości mam w życiu szukać. Do tego wzorca dążę - by ktoś przyjął mnie taką, jaka jestem - by śmiał się ze mną, cieszył się mną, milczał ze mną - tak jak Ty. Nauczyłeś mnie wiele - nawet o tym nie wiesz, bo nigdy Ci o tym nie powiedziałam.

To Ty zawsze przyjmowałeś mnie z uśmiechem. Bez oczekiwań. Bez pretensji. Po prostu cieszyłeś się, że byłam. I że mogliśmy iść na spacer. Cieszyłeś się, że jestem. A ja cieszyłam się, że jesteś Ty. Co się stało z tą radością?

I gdy jeszcze kiedyś będzie dane nam się spotkać, powiem Ci to wszystko, określę dokładnie każde słowo, które chciałam Ci powiedzieć, ale nie zdążyłam.

Ale jedno wiesz - jesteś moim bohaterem. Powtarzałam Ci to często.

I tak zostanie.

Jestem Twoja. Cząstką Ciebie. Tak jak i Ty jesteś cząstką mnie.

Jesteśmy w tym razem, Tato.